Już od wielu miesięcy pracujemy nad drugą edycją kursu #miejskiekiszenie. Dla nas to było oczywiste, że ten kurs musi powstać, ale czy dla Ciebie także?
Dziś obydwie, razem, opowiadamy o tym, skąd wziął się pomysł na kurs, jak ewoluował i dlaczego tak bardzo nas cieszy, że już niedługo trafi do osób, które chcą wziąć swoje zdrowie w swoje ręce!
Kasia: No dobrze, zacznijmy więc od 2019, to wtedy powstała pierwsza wersja kursu.
Domi: Hej! A co z wcześniejszymi latami? Kiedy kisiłyśmy tylko “do szuflady”? 🙂
K: Ha ha! No nie całkiem “do szuflady”, bo jednak zjadałyśmy te kiszonki razem i dzieliliśmy się doświadczeniami!
D: Tak, jasne! Kiedy nasz miejski ogródek zaczął przynosić plony, na fali euforii, niesione siłą tego mikrosukcesu, postanowiłyśmy eksperymentować z przetwarzaniem tych plonów. Po kilku dniach spróbowałyśmy tego, co nam wyszło i efekty były zadziwiające!
K: Gdzieś tam jeszcze pojawiła się książka Aleksandra Barona! To była bardzo ważna pozycja, która nas zainspirowała i dodała nam wiatru w fermentacyjne skrzydła 😀
Zdjęcia w książce są przepiękne, a same przepisy trochę odjechane. Baron zdaje się kisić co popadnie i to nam dało do myślenia, chciałyśmy sprawdzić, czy naprawdę można kisić wszystko! Dokupiłyśmy jeszcze kilka książek, żeby się dowiedzieć o kiszeniu jak najwięcej, no i się zaczęło!

D: Kalafior, marchew, brukselka, mieszanki warzyw, rzodkiewki, a potem przyszły eksperymenty z węgierkami, jabłkami, cytrynami!
K: Próbowałyśmy różnych kombinacji przypraw i już wiemy, że czasem mała zmiana daje wielki efekt. Na przykład strąk papryki chilli w słoiku z brukselką zmienia kiszonkę nie do poznania!
D: Mnie zafascynowało kiszenie w jogurcie! Tu też jest niezłe pole do popisu, a smaki są jeszcze bardziej zaskakujące.
K. No właśnie. Z naszych eksperymentów wynikało jednoznacznie, że kiszenie jest łatwe, nie wymaga dużo czasu, nie wymaga dużo pracy i daje super efekty, stąd wzięło się hasło “Zrób sobie własne super foods”.
D: No i widzisz! Doszłyśmy do ubiegłego roku! Powstała wtedy pierwsza edycja kursu #miejskiekiszenie.
Kiszenie jest tak super i tak łatwe, że uznaliśmy, że musimy to ogłosić całemu światu!
Zaczęłyśmy spisywać swoje przepisy, szukać rozwiązań dla naszych błędów i okazało się, że całkiem sporo mamy tego materiału.
K: I taki właśnie jest kurs: pełen podpowiedzi, rad, wskazówek i doświadczeń zdobytych w boju.
Obecna, druga edycja jest dużo fajniejsza niż poprzednia. Tym razem wszystkie materiały kursowe są na dedykowanej platformie. To oznacza, że w jednym mailu czekają na Ciebie poukładane w moduły i lekcje informacje.
Do tego jest aż plansz z przepisami oraz etykiety do druku!
D: Prawda, że brzmi świetnie? Zajrzyj tutaj po więcej informacji.