Po naszych pierwszych warsztatach wrzuciłyśmy na facebooka krótką relację fotograficzną. Post wzbudził duże zainteresowanie. Utwierdziło nas to w przekonaniu, że jest wokół nas wiele osób, które -tak jak my- chce zmieniać świat na lepsze. To dlatego tematem dzisiejszego wpisu jest ogródek warzywny w skrzyniach. I to nie byle jakich: to skrzynie, które zrobisz własnoręcznie.
Warsztaty z robienia recyklingowych doniczek
Podczas warsztatów powstały 4 takie recyklingowe doniczki z przeznaczeniem na balkony naszych przyjaciół. Pociągnięte zostały jedynie białym akrylem i wyłożone folią ogrodniczą. Tym razem nie chodziło jednak o skrzynkę na domowy użytek, osłoniętą od deszczu i słońca na balkonie. Skrzynia na rośliny miała stanąć przy wejściu do kameralnego studia treningowego w Krakowie.
Po konsultacji z zaprzyjaźnionym stolarzem, uznałyśmy, że najlepszym zabezpieczeniem dla skrzyni stojącej pod gołym niebem będzie olejowanie. Zanim jednak nałożyłyśmy olej, wykonałyśmy szereg innych czynności.
Poniżej plan krok po kroku jak zrobić recyklingową doniczkę z drewnianej skrzynki po owocach.
- Dokładnie wyszorowałyśmy skrzynię, żeby oczyścić ją z kurzu i brudu (kupiłyśmy używane skrzynie, jeśli macie nowe skrzynie, ten punkt możecie sobie darować).
- Wyszłyśmy do naszego ogródka z arkuszami papieru ściernego w pięciu różnych grubościach i z rękawicami ogrodniczymi. Zaczęłyśmy od papieru “60”, potem była “80”, “100”, “150”, “180”, na koniec “220” (to już było w zasadzie przyjemnością). Szlifowanie nie jest ani przyjemne (kurz!!!) ani łatwe (ale za to działa jak trening na górne partie ciała). Nie pomijajcie jednak tej części przygotowań: dzięki szlifowaniu skrzynia będzie miła w dotyku, łatwiej będzie Wam się z nią pracowało i nabierze eleganckiego wyglądu.
- Teraz znów musicie dokładnie opłukać skrzynię lub zebrać kurz wilgotną szmatką. Pominięcie tego punktu może oznaczać nieładny kurz zbierający się na skrzyni podczas malowania/bejcowania/olejowania. A wtedy będzie już za późno na działanie!
- Nasza skrzynia miała być delikatnie wybielona, więc kiedy wyschła po odkurzaniu po szlifowaniu, nałożyłyśmy na nią dwie warstw białej bejcy.
- Kiedy i to przeschło zaczęłyśmy zabawę z olejem do drewna. Nakładałyśmy go starannie gąbką nie pomijając żadnej krawędzi.
- Olej schnie dość długo, u nas sporo ponad 24h. W czasie schnięcia jest nieprzyjemnie lepki.
- Kiedy skrzynia była wykończona i sucha została wykonana najważniejsza praca, czyli wypalone logo 🙂 Z tej części jesteśmy dumne tak samo jak z naszych roślin.
- Logo ponownie zostało zaolejowane.
- Wyłożyłyśmy skrzynię folią i umocowałyśmy ją takerem. Musimy jeszcze dopracować kształt i rozmiar foli, która pasuje do skrzynek, bo idzie nam naprawdę nieźle przy trzech kolejnych ściankach, a przy czwartej okazuje się, że mamy (nie wiedzieć skąd) kilkadziesiąt zbędnych centymetrów folii wzdłuż i tyleż wszerz. Na szczęście zszywki takera doskonale mocują zarówno jedną warstwę folii jak i 20 warstw 🙂
- Na koniec umieściłyśmy w skrzyni korę podkładową, warstwę gleby wymieszanej z glinką ogrodniczą, oraz glebę wymieszaną 1:1 z kompostem.
- Najwspanialszy był moment sadzenia roślin. Sięgnęłyśmy myślami wstecz, gdzieś do lutego lub marca, kiedy niemal przy każdym spotkaniu wymieniałyśmy się informacjami co wykiełkowało, a co jeszcze nie. Część młodziutkich roślin nie przetrwała, bo stała na parapecie tuż przy szybie, a na zewnątrz było jeszcze tak zimno. A teraz nasze duże, zdrowe, silne rośliny trafiają do nowego domu. Będą rosły i cieszyły oko w nowych recyklingowych doniczkach.
Będą także udowadniały to, co my próbujemy udowodnić: ŻE SIĘ DA! Nawet w mieście, nawet jak nie ma ogrodu z prawdziwego zdarzenia, nawet jak nie chcesz wydać fortuny na ogród, a nawet wtedy, gdy ludzie Ci mówią, że się nie da.
Ogródek warzywny w skrzyniach: co tam urośnie?
Wybrałyśmy pomidora (bo jest bardzo okazały), ogórka (bo urósł bardzo szybko i jest to urocza odmiana o drobnych, zgrabnych owocach), ostrą paprykę (bo będzie niespodzianka: nie wiemy czy to pepperoncino przywiezione przez Kasię z Sycylii czy pimientos del padrón, które kupiłam na Gran Canarii. A wisienką na torcie jest nasturcja. Kiedy byłam dzieckiem, nie wiedziałam, co moja Mama widzi w nasturcjach i po je hoduje. A teraz nie mogę się na nie napatrzeć (a przecież jeszcze nie zdążyły zakwitnąć!)
Dodałyśmy jeszcze drewniane etykiety z napisanymi markerem nazwami roślin (użyjcie szpatułek laryngologicznych, do kupienia w aptekach za 4 PLN za 100 sztuk).
Będziemy odwiedzać Izę i podglądać jej ogródek warzywny w skrzyniach i zobaczymy, czy recyklingowe doniczki im służą.
A ty jakie masz pomysł na recyklingowe doniczki? Może podzielisz się z nami swoimi pomysłami?
Poniżej nasze inne DIY do wykorzystania w Waszych miejskich ogródkach.
super fajnie, że szerzycie w naszym kraju taki pomysł :))
Bardzo dziękujemy i cieszymy się, że możemy być inspiracją 🙂