Dziś mamy dla Was nie lada gratkę: zabieramy Was na wystawę!
W ramach akcji #badzturystawswoimmiescie wybrałyśmy się jakiś czas temu do Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie.
To tam, na samym Rynku Głównym w Krakowie trwa właśnie wystawa Rośliny i zwierzęta. Atlasy historii naturalnej w epoce Linneusza. Można ją obejrzeć do 18 października. Jeżeli chcecie do niej zajrzeć już teraz, zapraszamy do lektury!
Co Was tam czeka?
Zamysłem tej wystawy jest pokazanie szerokiej publiczności atlasów przyrodniczych, które na co dzień są pomocami naukowymi dostępnymi tylko dla wąskiego grona naukowców.
Czemu to takie ekscytujące? Bo to pomoce naukowe sprzed kilku wieków, z czasów, kiedy nie było aparatów fotograficznych. Dokumentacje naukowe były wtedy po części rycinami! Wystawa jest więc niezwykłym połączeniem nauki i sztuki.
Wybrałyśmy się na nią, zachwycone plakatami wiszącymi „na mieście”: kolorowymi i przyciągającymi uwagę. Ale powiem szczerze: sądziłam, że na potrzeby plakatu wybrano najładniejszą ilustrację, a reszta może się okazać nijaka a w najlepszym razie: czarno- biała!
Jak jest w rzeczywistości? Zobaczcie sami!
Dział 1 Ostęp
Wystwa podzielona jest na 4 działy. Pierwszy z nich to Ostęp. Czekają tu na Was ważki, motyle, ptaki. Absolutnie niesamowita jest precyzja rycin, które są kolorowanymi miedziorytami! Kiedy się przyjrzeć ilości detali i odcieni kolorów, można poczuć lekki zawrót głowy!
Dział 2 Zamorze
Dział Zamorze to sale, w których opadała mi szczęka. Co prawda najbardziej nie mogłam się doczekać sali ostatniej (o tym za chwilę), ale okazało się, że to Zamorze rzuciło mnie na kolana. Najpierw za sprawą tukanów i papug. Umiejscowione na ciemnozielonych ścianach wydają się tak realne, jakby miały zamoment wznieść się w powietrze!
Po obejrzeniu ptactwa zachwycać się należy pracami Marii Sybilli Merian. To badaczka i artystka, która rzuciła wszystko i wyjechała do Surinamu, by dokumentować życie tamtejszych owadów. Była także odkrywczynią: obserwacje uwiecznione na jej pracach udowodniły, że owady mają określony cykl rozwojowy, a gąsienica i motyl są tym samym bytem, tylko w różnych stadiach rozwoju. Dziś to oczywiste, ale na przełomie XVII i XVIII wieku było to rewolucyjne!
Owady są cudowne, ale to ostatnia sala Zamorza jest gwoździem programu: to sala pełna bajecznie kolorowych ryb! W tej sali można spędzić całe godziny podziwiając smukłe płetwy, precyzyjne zaznaczone łuski czy zadziwiające paszcze. To tak, jakby znów mieć kilka lat i w niedzielne przedpołudnie razem z ekipą Davida Attenborough zaglądać do najbardziej skrytych zakątków mórz i oceanów…
Dział 3 Stół
Kasia zabawiła tu dłużej, podziwiając precyzję wykonania i ilość detali na rycinach przedstawiających targ rybny i targ warzywny. Ja w tym czasie zaglądnęłam w oczy sumowi, a potem przeszłam dalej, do ogrodu.
Dział 4 Ogród
Ukwiecona kanapa jest tu jak najbardziej na miejscu! Po długim oglądaniu ryb (niektóre wiszą poniżej linii wzroku, więc jest trochę gimnastyki), można usiąść wśród kwiatów i odpocząć. Ten ogród koi zmysły i zadziwia umysł. Jest w nim pełno kwiatów, a część z nich to okazy, których nie ma i nigdy nie będzie w naszym miejskim ogródku.
Czy warto? Warto!
Jeśli uda Wam się dotrzeć do Krakowa przed 18 października, wpiszcie MCK na swoją listę miejsc do odwiedzenia. Zajrzyjcie tam, żeby zagubić się w formach i kolorach! Zobaczyć rośliny i zwierzęta z drugiego końca świata. Podziwiać precyzję prac z czasów, kiedy o Wikipedii, druku cyfrowym, czy ogólonodostępnych w internecie zdjęciach nawet nie marzono.
Przenieście się w kolorowy świat roślin i zwierząt z epoki Linneusza!