Przyszła jesień
Jak co roku za szybko, jak co roku z tym samym zapachem, dzieciakami z radością biegnącymi do szkoły. Nasz miejski ogródek z zielonego powoli zmienia się w żółty. Trochę smutno, ale jesień to przecież wspaniała pora roku. Pełna zapachów i kolorów. Jesień to przetwory, a więc także kiszonki. Kiszone ogórki i kapusta, smażone śliwki, prażone jabłka, mamine kompoty. Pamiętacie?
Kiszonki
Kiszenie i fermentowanie staje się coraz modniejsze. W 2017 roku w Nowym Yorku odbył się pierwszy doroczny festiwal fermentacji (THE 1ST ANNUAL NYC FERMENTATION FESTIVAL). Zobaczymy jak rozwinie się ta inicjatywa. Może i my doczekamy się kiedyś takiej imprezy? Już widzę oczami wyobraźni te dziesiątki beczek z kapustą i ogórkami… 🙂
My całe lato hodowałyśmy własne warzywa, owoce i zioła lub szukałyśmy zaufanych dostawców produktów, żeby mieć pewność, że jemy prawdziwe jedzenie. Teraz czas zrobić zapasy na zimę. Kiedyś obok suszenia i solenia kiszenie było jedynym sposobem konserwowania żywności. Jak dziś konserwuje się żywność wiecie doskonale 🙁
„Kiszonki i fermentacje”
Zaczęłyśmy od “Kiszonek i fermentacji” Aleksandra Barona. Widzieliście? Znacie? Ładna, apetyczna i wciągająca.
Szef kuchni restauracji Solec 44 (aktualizacja sierpień 2018: Aleksander Baron jest obecenie szefem kuchni w restauracji Zoni przy Muzeum Polskiej Wódki) wyjaśnia na wstępie czym jest fermentacja i jakie są jej rodzaje. Kiedy w Twoim w słoiku masz bakterie mlekowe, kiedy bakterie octowe, a kiedy w słoiku jest grzyb (taki dobry :-)) Fermentacja ma mnóstwo zalet: produkty fermentowane są lekkostrawne, zawierają “dobre bakterie”, pozwalają oczyścić organizm z toksyn, zawierają bardzo dużo witamin oraz błonnik.
Baron pisze, że kiszenie, to proces, któremu można poddać niemal wszystko: od warzyw i owoców po zboża, ryby i mięso. Pamiętajmy także, że przemysł alkoholowy opiera się na fermentacji! Najfajniejsze w kiszeniu i fermentowaniu jest to, że to takie łatwe. Potrzeba tylko owoców, warzyw (lub innego produktu, który chcemy kisić), wody, soli, czasem także trochę cukru i już. A satysfakcja jest ogromna! My mamy już kiszone buraki, okrę, cukinię, kalafiory, pomidory. Eksperymentalnie w tym roku zakisiłyśmy jabłka. W planach są jeszcze kiszone cytryny. Czekamy aż na południu Europy pojawią się cytrusy, a wraz z nimi wróci na Targ Pietruszkowy nasz znajomy Sycylijczyk.
Są też dwa słoje octu jabłkowego z jabłek zbieranych u znajomych w Beskidzie Wyspowym. Dzikie jabłonie uginają się tam od niedużych i nierównych owoców. Przepadam za takimi nieidealnymi jabłkami. Kiedy byłam dzieckiem, często takie jedliśmy.
W naszych mieszkaniach mamy jeszcze jeden fermentowany produkt: zakwas na chleb. U mnie mocno kwaśny, ciężki żytni zakwas, u Kasi lżejszy i nieco jaśniejszy zakwas orkiszowy.
Kiszona kasza gryczana
Najzabawniejszym jak na razie eksperymentem jest kiszona kasza gryczana (strona 108 książki A. Barona). Bardzo lubię kaszę i bardzo lubię kiszonki, więc byłam pewna, że ta kasza to strzał w 10. Tymczasem po ponad tygodniu od zakiszenia zapach kaszy jest dość …niewygodny. Czasem otwieram słoik, żeby zaobserwować zmiany, jakie tam zachodzą, ale wtedy natychmiast słyszę wołanie moich dzieci: “Mamo! Zamknij tą kaszę!!” Zapach jest naprawdę mocny…
Na razie czekam, nie poddam się tak łatwo. Kasza wciąż się kisi, zobaczymy jak będzie zmieniał się jej smak i zapach przez kolejne dni. Aleksander Baron namawia do eksperymentowania i obserwacji. Zamierzamy to robić i Was także do tego zachęcamy!
Aktualizacja z sierpnia 2018: niedawno wydana została nowa edycja książki „Kiszonki i fermentacje” z nowymi przepisami. W sam raz na rozpoczynający się sezon kiszonkowy!
Jeśli temat kiszonek jest dla Was interesujący, zajrzyjcie także do naszej recenzji książki „Fermentacja warzyw”.
dzień dobry
Mam pytanie dotyczące kiszenia kasz,
czy po kiszeniu kaszy gotujemy ja w tej samej wodzie co się kisiła, czy dajemy świeżą ?