Właśnie minął rok, od kiedy w Krakowie ruszył projekt “Pasieka Kraków”. Od jakiegoś czasu już uważnie mu się przyglądamy. Wiecie, że jako wielbicielki kawy, doskonale wiemy, że bez pszczół z dostępem do kawy byłoby kiepsko…
Stąd też (między innymi:)) nasze zainteresowanie tym projektem. Miałyśmy o nim napisać już wcześniej, ale postanowiłyśmy najpierw zobaczyć jego fragment na własne oczy i zadać kilka pytań jego twórcom.

W ubiegłą sobotę zajrzałyśmy do jednego z pięciu uli na dachu Galerii Kazimierz. Na 5 piętrze, starannie zabezpieczone ogrodzeniem zamykanym na klucz, stoją sobie niebiesko-białe domki. W każdym żyje kilkadziesiąt tysięcy pracowitych owadów.
Tam, na dachu czekali na nas pszczelarze: Przemysław Szeliga i Monika Leleń oraz Violetta Bratuń, koordynatorka całego projektu. Specjalnie dla nas zakłócili spokój jednej z rodzin i otworzyli ul, żebyśmy mogły zobaczyć, jakie wspaniałości skrywa. A przy okazji odpowiedzieli nam na wiele nurtujących nas pytań.
Dlaczego Pasieka Kraków?
Pasieka Kraków jest projektem innowacyjnym, który powstał jako inicjatywa miejska. Wszystkie tworzone w ramach programu pasieki należą do miasta. Zajmują się nimi pszczelarze ze Zrzeszenia Pszczelarzy Krakowskich. Ciekawe jest to, że pszczele rodziny mieszkające w miejskich ulach należą do pszczelarza, który zajmuje się daną pasieką. Dzięki temu pszczelarz zna rodzinę, którą się opiekuje. W ubiegłym roku miasto Kraków uchwaliło regulamin, w którym jasno określone są warunki hodowli miejskich pszczół. Między innymi, są tam zasady instalowania uli na dach budynków oraz informacja, że miejskie ule mogą być zasiedlane jedynie przez zwierzęta określonych ras. Miód zebrany z miejskich pasiek jest oryginalnym prezentem i materiałem promocyjnym, który włodarze miasta wręczają swoim gościom i partnerom.

Założenia i cele uli w mieście
Założeń projektu było kilka. Spełnione zostały wszystkie, a w międzyczasie okazało się, że miejskie ule robią więcej dobrego, niż ktokolwiek mógł się spodziewać.
- Podstawowym założeniem było oswajanie nas, mieszkańców, z pszczołami.
- Edukacja, czyli pokazanie mieszkańcom, że pszczoły nie są groźne, a z ich sąsiedztwa mamy mnóstwo korzyści. W ramach swoich działań „Pasieka Kraków” wraz z Akademią Pszczelarza organizują warsztaty dla dzieci, na których dzieciaki mogą zobaczyć ul od środka i dowiedzieć się sporo o pszczołach.
- Wzrost świadomości mieszkańców: wielu z nas nie potrafi odróżnić osy od pszczoły, nie wie, który owad gryzie, a który żądli i kiedy widzi w pobliżu bzyczącego owada, po prostu usiłuje go zabić.
- Do niedawna pszczoły miały w miastach ciężkie życie. Zaledwie od kilku lat mówi się w Polsce konieczności bioróżnorodności. Jeśli wiemy, że w mieście mamy pszczoły, które potrzebują zróżnicowanego pożywienia, to mamy dodatkowy bodziec do siania i sadzenia różnorodnych roślin.
- Kiedy z zieleni miejskiej korzystamy nie tylko my, ale także te pożyteczne owady, świadomy mieszkaniec zastanowi się kilka razy, zanim zniszczy roślinę czy przejdzie obojętnie obok kolejnej wycinanej lipy. Tutaj istotna jest współpraca Zarządu Zieleni Miejskiej, wysiewane z ich inicjatywy łąki kwietne, sadzenie w przestrzeni miejskiej roślin, które mogą być pożytkiem dla zapylaczy oraz ustalanie grafików koszenia łąk w porozumieniu z pszczelarzami.
- Dzięki pasiekom miasto zmienia swój wizerunek: staje się miejscem przyjaznym pszczołom.
Zauważyliście, że na powyższej liście nie ma miodu? Tak naprawdę, to nie o miód chodzi! Tak samo jak miejskim ogrodnictwie nie do końca chodzi o bycie samowystarczalnym i hodowanie wielkich ilości warzyw czy owoców. Pszczoły stały się tylko „pretekstem” do głośnego mówienia o miejskich ekosystemach i do szukania rozwiązań, jak je wspierać.
Pasieka Kraków wskazuje nam działania, które pomagają budować populację pszczół oraz dzikich zapylaczy w miastach. Takim działaniem na pewno będzie dbanie o bioróżnorodność, sianie roślin miododajnych w ogródkach, czy na balkonach, ale także budowanie domków dla dzikich zapylaczy). Wbrew temu, co nam się może wydawać, stawianie własnej pasieki niekoniecznie jest najlepszym wsparciem dla owadów zapylających.

Czy pszczoły w mieście to dobry pomysł?
Średnia przeżywalność pszczół w mieście przekracza 60 procent, podczas gdy ten sam wskaźnik dla pszczół żyjących z dala od miast wynosi 40-50 procent. Przemysław Szeliga wymienia 3 główne powody, dla których te owady świetnie funkcjonują w metropoliach, a ich miód jest zdatny do spożycia i zdrowy:
- W miastach nie stosuje się na szeroką skalę pestycydów, co oznacza, że pożywienie pszczół nie jest nimi skażone.
- Wbrew pozorom, w przestrzeniach miejskich mamy dużą bioróżnorodność, więc pszczoły mają dostęp do różnego pożywienia.
- Miejskie pszczoły nie zderzają się z problemem monokultur, czyli jednolitych upraw na ogromnych przestrzeniach. Na przestrzeniach na tyle dużych, że owady nie są w stanie dotrzeć do innych pożytków.
Co Ty możesz zrobić dla pszczół?
Jeśli zastanawiacie się, jakie rośliny zasiać/zasadzić w Waszych miejskich ogródkach, na balkonach lub na parapetach, podpowiadamy: takie, które będą służyły pszczołom i innym zapylaczom. Wymieniamy tylko niektóre z nich: krokusy, hiacynty, macierzanka, jeżówka, lawenda, kocimiętka, śnieguliczka, dereń, wierzby, lipy, wrzosy. Aha! No i zioła: mięta, tymianek, oregano, bazylia czy szałwia. Nie tylko pszczoły się nimi pożywią, Wam też będą służyć w kuchni!
Kończymy zdaniem, którym Violetta Bratuń i Przemysła Szeliga podsumowali projekt Pasieka Kraków: miejskie pszczoły wyzwoliły w ludziach dużo dobrej energii!!!
Dzień dobry! Czy można zobaczyć tą pasiekę?
Dobre pytanie 🙂
My byłyśmy tam już jakiś czas temu, nie wiem jak dziś wygląda sytuacja. Najlepiej, jakbyś skontaktowała się z Zarządem Zieleni MIejskiej, ta się dowiesz czy i na jakich warunkach można zwiedzać pasiekę.